Trzeba być nie lada bohaterem, by być nauczycielem. Codzienny kontakt z rzeszą nieprzewidywalnych młodych ludzi – naładowanych emocjami i instynktem, a nierzadko i hormonami, nie może być łatwy. Co do zasady. Nic więc dziwnego, że nauczyciele przyodziewają – ukutą dla własnej ochrony – zbroję.
Dla jasności – współczesna zbroja, zwłaszcza nauczyciela, to nie blaszany pancerz, który chronić ma ciało. Ale pancerz na pewno. Współcześnie, i dla potrzeb edukacji, zbroja ma postać formalizmu w stosowaniu zasad oraz perfekcjonizmu w dążeniu do narzuconych celów i zadań. Ma zabezpieczać nauczyciela w dochowaniu wierności założeniom programowym, i dać gwarancję awansu po wygranym starciu. Myśl przywodzi targowisko próżności niegdysiejszych turniejów rycerskich –bezmyślne angażowanie się w popisywanie się sprawnością i siłą w pozorowanej walce. A kto jest w tym przypadku przeciwnikiem?
Fakt pozostaje faktem, że – tak jak kiedyś rycerzy, tak dzisiaj nauczycieli – nie podziwia się za to, co osiągają na lekcjach, zwłaszcza w relacjach z uczniami. A na pewno nie za to, że są wyrozumiali względem uczniów i hojni dla tych bardziej potrzebujących. Aż strach wspominać o tym, że zapraszają uczniów do współprowadzenia zajęć.
Aby osiągnąć ideał, nauczyciel musi wykazać się w wystudiowanej walce, gdzie przeciwnikiem są zastraszeni i zdyscyplinowani uczniowie usadzeni w ławkach. Od nauczycieli, jak przed laty od rycerzy – wymaga się sprawnego posługiwania się bronią (nauczyciele sprawnie władają – jak obosiecznym mieczem – ocenami) i waleczności (po „trupach”, aby do celu), ponieważ od ich umiejętności zależy wynik bitwy (średnia i wyniki klasy).
Ale czy ta zbroja sprawia, że stają się odważnymi rycerzami? I przede wszystkim, czy rolą nauczyciela jest walczyć z uczniami?
Może i biorąc pod uwagę dostojeństwo zbroi i zaangażowanie by „rzetelnie realizować zadania związane z powierzonym mu stanowiskiem oraz podstawowymi funkcjami szkoły”[1] oraz „realizować programy nauczania i wychowania, stale dążyć do osiągania jak najlepszych wyników w pracy”[2] – można odnieść takie wrażenie. Nauczyciele są pełni odwagi i z pełnym zaangażowaniem i determinacją realizują te punkty ustaw. Nie zawsze jednak pamiętają, by iść z duchem czasu i „udoskonalać metody nauczania i wychowania”[3] po to by „wspierać każdego ucznia w jego rozwoju”[4].
Jeżeli są nauczyciele, którzy czytają ten wpis, i rodzi się w sprzeciw – to mnie nie dziwi. Czas i okoliczności nie są sprzyjające. Dlatego moje wyjaśnienie.
Tak to właśnie wygląda z perspektywy ucznia. Z perspektywy nauczyciela, może być inaczej – dlatego słowa sprzeciwu mnie tu nie zdziwią. Ale ostatecznie, to nauczyciele są dla uczniów – szkoła jest dla uczniów, a nie na odwrót – uczniowie dla nauczycieli, czy szkoły.
Poznać tę perspektywę, i z tej perspektywy przyjrzeć się swojej pracy, przynieść może więcej korzyści niż strat (zwłaszcza w osiągnięciu wyników uczniów) – mimo, że na pewno trzeba będzie czas jakiś poświęcić, by:
- obosieczny miecz ocen i walkę „po trupach” zamienić na metody aktywizujące – głównym motorem uczenia się jest ciekawość – oraz
- zapewnić uczniom dla ich poczucia bezpieczeństwa – elastyczną przestrzeń uczenia się, jak również
- zaakceptować fakt, że każdy uczeń jest jednostką autonomiczną.
To tak na początek.
Tylko edukacja skoncentrowana na osobie i traktująca ją jako psychofizyczną jedność, którą należy wspomóc poprzez stworzenie optymalnych warunków do realizacji zadań rozwojowych i zapewnienia niezależności w kreowaniu środowiska uczącego, może sprzyjać kształtowaniu i rozwijaniu u uczniów kompetencji kluczowych oraz umiejętności uniwersalnych.
Dzisiaj więcej wiemy o naturze młodego człowieka – więc nie ma co się dziwić, że nauczanie encyklopedyczne nie zdaje już egzaminu, że młodzi ludzie są w oporze. Dlatego trzeba zrozumieć i:
- pozwolić by kreatorem środowiska uczenia się nie był nauczyciel, lecz uczeń,
- pozwolić na to, by to uczeń wyznaczył własną ścieżkę opartą o własny i niepowtarzalny styl ucznia,
- pozostawić przestrzeń dla autokreacji, podejmowania świadomych wyborów i przyjmowania odpowiedzialności za własne wybory,
- stworzyć uczniowi komfortowe warunki otoczenia,
- zbudować nastawienie ucznia – nie tylko dzięki jasno sprecyzowanemu celowi,
- zaufać i wykazać zaufanie do posiadanych przez ucznia zdolności,
- dostarczyć uczniowi informacji zwrotnych,
- wspierać ucznia w samodzielności, i budować jego wiarę we własne siły,
- budować u ucznia poczucie sprawczości,
- spojrzeć na ucznia jako na psychofizyczną jedność,
- spojrzeć na ucznia z perspektywy teorii inteligencji wielorakiej,
- zacząć stosować w pracy z uczniem techniki aktywizujące, w tym mnemotechniki,
- pozwolić uczniom na przerwy częściej niż od dzwonka do dzwonka.
Jeżeli efektywne uczenie się uczniów, to Twój cel, a Ty jesteś zainteresowany/a zmianą obosiecznego miecza ocen i walkę „po trupach” na wartościowe techniki efektywnego uczenia się – to szkolenie „Od nauczyciela do SuperBohatera” jest dla Ciebie.
Możesz również wziąć udział w bezpłatnym webinarze, na którym poznasz jedną z metod budowania nastawienia uczniów. Przedstawiona zostanie metoda, którą warto zastosować u dzieci w młodszych klasach szkolnych. Każdy z uczestników webinaru otrzyma również opis metody, którą można zastosować u starszych uczniów.
Literatura:
[1] Art. 6 pkt. 1 ustawy z dnia 26 stycznia 1982 r. Karta Nauczyciela, Dz.U.2021.1762 t.j.
[2] Art. 3 pkt. 1 ustawy z dnia 27 kwietnia 1956 r. o prawach i obowiązkach nauczycieli, Dz.U.1956.12.63.
[3] Art. 3 pkt. 1 ustawy z dnia 27 kwietnia 1956 r. o prawach i obowiązkach nauczycieli, Dz.U.1956.12.63.
[4] Art. 6 pkt. 1 ustawy z dnia 26 stycznia 1982 r. Karta Nauczyciela, Dz.U.2021.1762 t.j.