Zdawałoby się, że wpływ roślin na człowieka jest znany tak długo, jak długo żyje sam człowiek.
Oczywiście w pierwszej kolejności wartość użytkowa roślin była brana pod uwagę – wszystko co nie było trujące, miało znośny smak i zapach, nadało się do spożycia. Z czasem, w efekcie ubocznym spożywania roślin, dostrzeżono ich inne właściwości, niekoniecznie związane z zaspokojeniem głodu. Chodzi o właściwości mające charakter leczniczy. Można przypuszczać, że człowiek pierwotny, spożywający surowe mięso, niejednokrotnie musiał zmagać się z niestrawnością, a co za tym idzie bólami jelitowymi. Gdy jednak szczęśliwym trafem naszedł na roślinę przynoszącą mu ulgę, to na pewno ją zapamiętał i kolejnym razem już zawsze jej szukał w tego rodzaju przypadłościach. Można się też spodziewać, że – przy prowadzonym koczowniczym trybie życia – roślinę tę zrywał i zabierał ze sobą, z ulgą sięgając po nią każdorazowo przy niestrawności. Dzięki temu – tak można przypuszczać – zauważył, że równie sucha roślina, jak i ta którą zerwał wcześniej, przynosi mu ulgę.
Przypuszczalnie również, gdy już osiadł gdzieś na stałe, i rozpakował swój tobołek, w którym nosił leczące rośliny, przyniósł ze sobą i jej nasiona, które trafiwszy na podatny grunt zapuściły korzenie. Przy sprzyjających okolicznościach, wybujały na tyle, że – tenże, już mniej pierwotny człowiek – rozpoznał je i dostrzegł zależność, że z ziarna wzejść może to, co zostanie zasiane. Tym też sposobem – przypuszczalnie – dostrzegł walor uprawy, a tym samym sens osadzenia się w jednym miejscu na dłużej. Przynajmniej nie musiał już szukać korzystnej dla siebie rośliny, bo mógł ją samodzielnie uprawiać. Tak można przypuszczać.
Uznać też można, że mógł być to pierwszy impuls do celowego prowadzenia upraw – może jeszcze nie terapeutycznych, ale na pewno nastawionych na korzyści, które czerpać można z natury.
Zapewne nie tylko o tę roślinę na niestrawność chodziło. Dużym marnotrawstwem był by, brak poszukiwań innych roślin, które można by uprawiać w sąsiedztwie tej od bólu brzucha. Przypuszczalnie próbując innych roślin, ich wartości również tenże człowiek dostrzegał – czy to zdrowotne, czy to tylko spożywcze. Kto wie. Może to właśnie wtedy powstały pierwsze ogrody, a przynajmniej ich zaczątki – które nie tylko dostarczały korzyści użytkowych, ale i mobilizowały do systematyczności, a co za tym idzie zorganizowanej i zaplanowanej pracy.
Świat roślin, i świat natury, stały się zatem pierwszymi nauczycielami człowieka, w obszarze jakim jest dzisiejsze ogrodnictwo. W dużym uproszeniu tak można by to ująć.
I tak to trwało. Jak widać całe tysiąclecia. Dzięki temu jednak współczesne ogrodnictwo jest właśnie jakie jest. Stało się nawet wyspecjalizowaną nauką, która zajmuje się hodowlą, uprawą i pielęgnowaniem roślin, zarówno użytkowych, warzywnych, ziołowych czy sadowniczych, jak i projektowaniem miejsca – zwanym dzisiaj ogrodem. Długo jednak nikt takiej nazwy nie znał i nie stosował.
Początki świadomego komponowania drzew, krzewów i kwiatów z architekturą i naturalną scenerią wiążą się więc z terenami Egiptu i Bliskiego Wschodu w III tysiącleciu p.n.e.
Najprawdopodobniej pierwsze ogrody (ar. ḥadīqa) pojawiły się w starożytnym Egipcie (w okresie Starego Państwa przypadającego na lata ok. 2686–2181 r. p.n.e.). Były to miejsca, w których uprawiano rośliny (głównie użytkowe, ale nie tylko), i które były przystosowane nie tylko do prac ogrodniczych (wykonywanych przez wyznaczone do tego osoby), ale i do odpoczynku (dla ich właścicieli). Niestety nie przetrwały do dziś, żadne uchwytne archeologicznie ślady, tylko te zachowane w grobowcach dostojników. Dowodem jest model ogrodu przydomowego zachowany w grobowcu kanclerza Menhutohepa II Meketre z 2000 r. p.n.e. oraz ścienne malowidła zachowane w grobowcach z lat 1400-1250 p.n.e. przedstawiające przydomowe, ogrodzone wysokim murem ogrody (by wiatr nie nanosił piasku z okolicy i nie wysuszał powietrza) składające się z basenów lub sadzawek z rybami i ptactwem wodnym, warzywnikami, winnicami i szpalerami drzew (najważniejszym drzewem była sykomora – symbol Egiptu, święta roślina). Można na nich zauważyć (jak w grobowcu w grobowcu Ipuy w zachodnich Tebach) postać ogrodnika, który podlewa ogród wodą czerpaną za pomocą żurawia. W ogrodzie rozpoznać można owocowe drzewa, kwiaty i zioła. Były one przede wszystkim miejscem wypoczynku i ucieczki przed wszechobecnym upałem. Uważa się, że na lata 1550 – 1080 p.n.e., przypada rozkwit sztuki ogrodowej (już w okresie Nowego Państwa). Z czasów Ramzesa III (1183 – 1152 r. p.n.e.) pochodzą informacje o ponad pięciuset ogrodach starożytnego Egiptu. Wiadomo, że w tamtych czasach dbano o staranność i planowanie ogrodu – co zaobserwować można na malowidłach z grobowca egipskiego budowniczego Sennedjema w Deir el-Medina (XIX dynastia) – na których widoczna jest regularność naprzemiennie sadzonych drzew i kwiatów.
Również w starożytnej Mezopotamii znano moc ogrodów (sum. edin). Mieszkańcy starożytnej Mezopotamii niezwykle wysoko cenili ogrodnictwo. To właśnie Sumerom zawdzięczamy pierwsze w dziejach zapiski o ziołach. Właśnie z Mezopotamii pochodzą najdawniejsze, wykonane w III tysiącleciu p.n.e. rysunki na glinianych tabliczkach świadczące o używaniu znanych również dziś ziół i przypraw. Zachowane receptury zawierają również informacje o sporządzeniu z roślin proszków i nalewek, które stosowano w celach leczniczych, oraz przygotowywaniu kremów i perfum wykorzystywanych w celach kosmetycznych. Oczywiście nie można zapomnieć o wielkich osiągnięciach medycyny sumeryjskiej. Charakteryzowała się bogatą wiedzą zielarską i była wolna od zabobonów oraz zaklęć magicznych. Tu prawdopodobnie po raz pierwszy, w specjalnych ogrodach uprawiano zioła o zastosowaniu farmakologicznym. Pierwsza znana w historii medycyny recepta lekarska, polecająca kurację roślinno-mineralną, została sporządzona właśnie przez sumeryjskiego lekarza w połowie III tysiąclecia p.n.e.
Spadkobiercą Sumeru był potężny Babilon. To właśnie tam, na przełomie IX i VIII w. p.n.e., powstała unikalna koncepcja tak zwanych ogrodów wiszących. Dzięki swoistej konstrukcji mogły przetrwać w tamtejszym gorącym, niemal pustynnym klimacie. Przykładem niech będą, należące do siedmiu cudów świata „wiszące ogrody Semiramidy”, które – mimo, że przypisywane asyryjskiej królowej Schamuramat (IX/VIII w. p.n.e.), to najprawdopodobniej zbudowane zostały przez Nabuchodonozora II w Babilonie w pierwszej połowie VI w. p.n.e. w sąsiedztwie słynnej drogi procesyjnej i bramy Ishtar. Podobnie jak ogrody egipskie, tak i w przypadku ogrodów sumeryjskich nie ma faktycznych dowodów, istnieją natomiast wzmianki w wielu źródłach historycznych oraz dowody pozyskane przez archeologów. Odkryte i pozyskane płaskorzeźby z pałacu Assurbanipala przedstawiają na przykład ogród Sanheriba w Niniwie, 645 p.n.e. Stanowią dowód na to, że ogrody nie były mitem, lecz faktem, przedstawiają bowiem ogród nawadniany akweduktem, na którym urządzono wiszący ogród. Według źródeł, w ogrodach tych sadzono olbrzymie drzewa, mające pnie grubości do 3,5 m i wysokości do 14,8 m, które były ciągle zielone i owocowały jak w naturalnych warunkach. Sadzono tam także kwiaty i palmy daktylowe, w których cieniu rozwijały się rośliny wrażliwe na ostre słońce i surowy klimat Babilonii – takie jak właśnie zioła. Babilończycy rozwinęli ziołolecznictwo. Jako pierwsi dostrzegli i stosowali zasadę, by surowe zioła stosować wewnętrznie, a różnego rodzaju maści i kataplazmy – zewnętrznie. Zauważyli też, że światło słoneczne wywiera niekorzystny wpływ na własności lecznicze ziół, dlatego suszyli je w cieniu. W ogrodach tych pracowały nie tylko zatrudniane do tego osoby czy mnisi, ale i sami możni, a nawet władcy. Dowodem tego jest, że wielki władca Nabuchodonozor tytułował się „rolnikiem Babilonii” i – jak donoszą źródła – chętnie pracował w ogrodzie.
Pochodzące z Mezopotamii zioła poznała Hellada, a następnie Rzym i cała Europa.
W historii ogrodów funkcjonuje ponadto pogląd, że i w starożytnej Persji, już za Achemenidów (559 – 331 r. p.n.e.) powstawały ogrody zwane „rajskimi”. I znowu nie ma na to żadnych dowodów. Jednym z nielicznych dowodów jest opis ogrodu pałacu w Sardes, który poczynił grecki historyk Ksenofont (432 – 353 r. p.n.e.). Było on jednakże nie tylko historykiem, ale i żołnierzem, dla którego – po przebyciu spalonego słońcem krainy – każda, nawet niewielka oaza zieleni musiała wydawać się „rajem”. I nawet jeżeli, w dawnych stolicach perskich – Pasargady czy Persepolis pałace uzupełniane były ogrodami, nie ma dowodów by twierdzić, że pierwsi Persowie wypracowali odrębną formę ogrodu o cechach tak charakterystycznych, jak chociażby „wiszące ogrody” asyryjskie. Jedynymi historycznie wiarygodnymi ogrodami starożytnej Persji są ogrody przy karawanserajach, czyli zajazdach dla podróżnych budowanych, w latach 521 – 496 r. p.n.e., przy głównych szlakach handlowych. Miały najczęściej formę czworokątnych budowli z otoczonym podcieniami dziedzińcem, na którym uprawiano (w gruncie lub donicach) drzewa i krzewy. Często ogrody takie tworzono obok budynku, szczególnie jeśli należały do nich dające ochłodę małe stawy i sadzawki. Etymologicznie słowo ogród po persku, pochodziło perskiego słowa (w języku awestyjskim ) pairi-daeza, które oznaczało „zamkniętą przestrzeń. W mitologii judeochrześcijańskiej zostało przekazane jako raj lub ogród Eden. Rolą perskich ogrodów, odmiennie niż u Egipcjan, Sumerów, czy Babilończyków, było bowiem przede wszystkim zapewnienie wypoczynku duchowego i rekreacyjnego.
Jak już wspomniano wyżej europejska kultura, wywodzi się – nie z przekazów i odkryć starożytnego Egiptu, czy Mezopotamii (przynajmniej aż do czasów modernizmu) – ale ze starożytnej Grecji. Grecy, czciciele lasów, oliwnych gajów i ich opiekuńczego ducha Pana nie stworzyli jednak sztuki ogrodowej na miarę ich wielkiej architektury. Dowody na istnienie ogrodów w starożytnej Grecji pochodzą z V w. p.n.e. Pierwsze źródła pisane przedstawiają stosunek Greków do spraw ogrodu zawsze w kontekście religijnym. Ogród grecki był zatem niezbędnym otoczeniem świątyń, przy których tworzono święte gaje (gr. alsos). Był dodatkowym „pokojem pod gołym niebem”, w którego centrum znajdował się zbiornik wodny, a dookoła stały rzeźby oraz rośliny w donicach. Z czasem rozszerzono filozofię greckich ogrodów o pragmatyczną uprawę ziemi (VII w. p.n.e.) oraz o aspekt pragmatyki miejskiej (państwowej). Pojawiły się zatem ogrody obywatelskie, o charakterze społecznym, które umiejscawiane były wokół budowli użyteczności publicznej. Mowa tu o gimnazjonach, i których celem było dostarczanie głębokich oraz intensywnych przyjemności. To w nich obywatele oddawali się zajęciom sportowych, artystycznym, edukacyjnym, filozoficznym, religijnym czy wreszcie wojskowym. Znane są również święte greckie agony, w których Grecy organizowali poświęcone bogom cykliczne święta oraz szlachetną rywalizację o charakterze artystycznym bądź sportowym. Podejścia, o którym mowa wyżej, wyznaczyły pewien typ relacji człowieka do przyrody w szerokim znaczeniu, ale też wyrażały własny stosunek Greków do niej i tym samym do ogrodów. Jednak tylko najbogatsi Grecy pozwolić sobie mogli na to, by mieć ogród (gr. kepos). Osoby średniozamożne posiadały często skromne ich namiastki. Nieco odmiennie do ogrodów podchodzili rolnicy mieszkający poza miastem. Tworzyli oni większe ogrody, ale były to raczej uprawne poletka, niż ogrody we współczesnym rozumieniu. Tutaj górę brała przede wszystkim pragmatyka i użytkowość tego miejsca.
Od Greków bardzo dużo elementów kulturowych przejęli Rzymianie, w tym też i formy ogrodów (rzym. horti). Początkowo były one bardzo skromne, a ze względu na ciasną zabudowę miast, najczęściej przybierały formę atrium. Były to prostokąty okolone ze wszystkich stron zabudową pomieszczeń mieszkalnych. Na sąsiadującym z triclinium (jadalnią) dziedzińcu urządzano ozdobiony rzeźbami ogród, w którego centrum znajdował się basen lub fontanna. U bardziej zamożnych obywateli rzymskich ogród znajdował się również na tyłach, otoczony był murem lub drugim perystylem. Dopiero w okresie cesarstwa nastąpił wielki rozkwit ogrodów rzymskich, w których widoczne było umiłowanie krajobrazu otaczającego rozległe rezydencje. Główną inspirację stanowił religijny kult przyrody -świata zamieszkanego przez bóstwa i zapełnionego ich posągami. W ogrodach lokowano grobowce, kaplice i sanktuaria. Popularne w tym czasie było strzyżenie roślin, czym zajmował się topiarus, a strzyżone formy nazywano topiarami. Jeśli ktoś był bardzo bogaty, posiadał drugi, większy taki ogród na terenie domu miejskiego, które miały okazałe rozmiary, a jedynym ograniczeniem była zasobność portfela gospodarza. Najbogatsi Rzymianie tworzyli tzw. ogrody willowe, które czasami osiągały rozmiary ogromnego parku (nawet do 300 hektarów). Przykładem jest Villa Hadriana, cesarska rezydencja w Tivoli, składająca się z wielu obiektów zlokalizowanych na ogromnym terenie o charakterze parkowym. W cesarskim Rzymie, podobnie jak w Grecji, pojawiły się również wielkie, otoczone portykiem ogrody (portikus), które udostępniano publiczności. Takimi pierwszymi ogrodami publicznymi były ogrody otaczające termy – wielkie założenia kąpielowe, które oprócz funkcji higienicznych spełniały rolę parków i ośrodków sportowych. W ich sąsiedztwie urządzano place gier i ćwiczeń na wzór greckich gimnazjonów.
Do Polski jednak dotarły jako pierwsze ogrody na wzór grecki.
Pierwszymi modernizatorami typowych greckich przydomowych ogrodów byli mnisi, którzy w XV w. zakładali przy klasztorach ogrody. Najstarszy ogród średniowieczny datuje się na XV wiek, i był to właśnie ogród typu klasztornego, czyli średniowieczny wirydarz (łac. virydarium – miejsce zielone, albo raj). Nieodłącznym elementem klasztornego ogrodu były studnie usytuowane w centralnym punkcie wirydarza, gdzie krzyżowały się prostopadle wszystkie ścieżki. Uprawiano tu zioła, rośliny lecznicze i ozdobne.
Dopiero w późniejszym czasie, około XVI w., zaczęły pojawiać się ogrody przy zamkach. Były przepełnione symboliką, a ich kształt przybierał formę czworoboku – a więc miały elementy proste o układzie symetrycznym. Na ich charakter wpływ miała przede wszystkim sztuka włoska. Początkowo jednak wykorzystywano regularność właściwą dla form wirydarzy, lecz z czasem zauważyć można coraz wyraźniejsze otwieranie się parku, rozszerzanie planów, wyjście poza ogrodzenie. Funkcja użytkowa ogrodu nie była już tak istotna. Zaczęto kłaść nacisk na estetykę założenia. Pojawiły się pierwsze altany, rzeźby i fontanny usytuowane w rozwidleniach dróg. Najsłynniejszy ogród tej epoki stworzony został przez Królową Bonę na Wawelu. Taki styl ogrodu utrzymał się aż do drugiej połowy XVII w.
Potop szwedzki rozdzielił historię barokowych ogrodów w Rzeczypospolitej na dwa okresy. W pierwszym dominowały wpływy włoskie – takie o jakim napisano powyżej, w drugim – francuskie, których najsilniejsze oddziaływanie przypadło na wiek XVIII, kiedy to kształtowała się klasyczna odmiana ogrodu barokowego. Dlatego kolejne ogrody jakie pojawiły się w Polsce inspirowane modą francuską.
Prekursorką ogrodów francuskich w Polsce była Królowa Marysieńka Sobieska, która tego rodzaju ogród założyła w Wilanowie. Ogrody francuskie były bardziej bogate i wymyślne w kształtach – znane są również jako ogrody barokowe. Idea ogrodu francuskiego głosiła bowiem podporządkowanie przyrody człowiekowi. Dlatego roślinom nadawano kształty, drzewa i krzewy owocowe zaczęto przycinać, wprowadzono wysokie szpalery oraz regularne formy parterów z bukszpanu – nasadzano je tak, aby z tarasów zamkowych miały na przykład kształt herbów. Do ogrodu zaczęto wprowadzać rośliny jednoroczne, dzięki czemu ogrody stały się bardziej ubarwione.
Kolejny rodzaj ogrodu, jaki pojawił się w Polsce, to ogród rokokowy – również inspirowany modą francuską. Przykładem może być ogród książąt Branickich. Ogrody rokokowe nie były duże, ale charakteryzowały się liniami bardzo pokręconymi w formie (na przykład z bukszpanu kształtowano w formę wici roślinnej – przypominającej niski labirynt). Były bardziej złożone, a ich wyposażenie bogatsze i ozdobniejsze. Po raz pierwszy w tego rodzaju ogrodzie pojawiło się tło między zielenią, które wzbogacane było kolorem białym z tłuczenia alabastrowego lub czerwonego z cegły lub innego kruszywa o czerwonym zabarwieniu. Sama oś ogrodu była akcentowana przez podwójny szereg (najczęściej mitologicznych) rzeźb na postumentach. Między rzeźbami, dla wzbogacenia ustawiano rośliny w donicach, które były kształtowane w rozmaite figury. Cechą charakterystyczną dla tego stylu były również strzyżone geometrycznie lipy i graby tworzące wysokie ściany szpalerowe. W tym też czasie, ale wyłącznie w dużych założeniach ogrodniczych, pojawiały się labirynty, dzięki czemu ogród nabierał formy zabawy.
Inną formą ogrodu, jaka pojawiła się w Polsce w drugiej połowie XVIII w., był ogród-angielski. Ogród w stylu angielskim powstał w opozycji do ogrodów francuskich. Odchodzono w nich od sztucznej symetrii i geometrii kształtów, podkreślając naturalność krajobrazu oraz imitując dziką przyrodę jako idealną przestrzeń do romantycznych spacerów we dwoje lub samotnej kontemplacji. Królowała w nim swoboda i asymetria, a przede wszystkim bujna roślinność. Pośród niej wiły się ścieżki prowadzące do rozlicznych, baśniowych zakątków, ukrytych wśród strzelistych drzew i gęstych krzewów. Zazwyczaj płynnie przechodził w łąkę lub w las. W ogrodach angielskich znajdowały się liczne elementy małej architektury, m.in. rzeźby o tematyce nawiązującej do danego miejsca i jego historii (często obsadzane bez cokołu – bezpośrednio na ziemi), a także obeliski, zegary słoneczne oraz donice z kompozycjami roślinnymi. Zarówno przy alejkach, jak i w romantycznych zaułkach stały ławki. Czasami ustawiano całe zestawy mebli ogrodowych. Można było przy nich spożywać rodzinne posiłki. Ważnym elementem wystroju angielskich ogrodów były budowle, mające tworzyć nastrojową atmosferę. Przypomniały one antyczne ruiny, średniowieczne mury obronne lub gotyckie świątynie. Nastrojowy, tajemniczy park angielski doskonale odpowiadał duchowi romantyzmu. Przykładem polskiego ogrodu angielskiego są Łazienki Królewskie.
Oczywiście to nie wszystkie formy ogrodów, jakie pojawiły się w Polsce. Rzecz w tym, że chociażby te omówione pokazują nam, że człowiek zawsze miał potrzebę otaczać się roślinami. Już w starożytnym Egipcie, gdzie pojawiły się pierwsze ogrody – znano ich dobroczynne działanie. Członkom rodziny faraona z problemami psychicznymi zalecano spacery po ogrodach przypałacowych. W starożytnej Grecji, „ojciec medycyny” Hipokrates również zauważył, że „przyroda jest lekarstwem w każdej chorobie”. Podobnie rzecz się miała z ogrodami w każdym zakątku świata. Miały koić, uspokajać. Instynkt podpowiadał człowiekowi, że ogrody posiadają moc magiczną, w tym moc uzdrawiania.
Dopiero jednak pod koniec XVIII w. zaczęto badać i opisywać wpływ roślin na samopoczucie człowieka. Między innymi Benjamin Rush zauważył związek postępów terapii psychiatrycznej z zajmowaniem się przez pacjentów roślinami. Z tego względu bywa nazywany ojcem ogrodoterapii – znanej dzisiaj jako hortiterapia. Pracował on w otwartej w 1817 r. w Filadelfii klinice psychiatrycznej, przy której otworzono park z lasem i łąkami, gdzie podopieczni pracowali przy uprawie warzyw i drzew owocowych. Dzięki obserwacji postępów w leczeniu osób mających kontakt z pracą w ogrodzie, w 1847 r. na łamach American Journal of Insanity wydał artykuł ukazujący pracę z roślinami jako skuteczny sposób oderwania myśli pacjenta od własnych stanów chorobowych.
Można uznać, że to właśnie w Filadelfii przy klinice psychiatrycznej powstał właśnie pierwszy ogród hortiterapeutyczny.
W efekcie prac Rush’a zaczęto hortiterapię doceniać na jeszcze szerszą skalę. Zwłaszcza, gdy pod koniec XIX w., zauważono, że przynosi wymierne skutki w rehabilitacji osób z zespołem stresu pourazowego. Natomiast pierwsze programy ogrodoterapii dla pacjentów psychiatrycznych (w tym weteranów z I wojny światowej) opracowano w początku XX w. Rozpowszechniły się one znacząco zwłaszcza w Wielkiej Brytanii i USA po 1945 r. Obecnie metodę tą stosuje się Kanadzie, Europie Zachodniej (Niemczech, Holandii, Belgii, krajach skandynawskich) oraz w Japonii.
W Polsce nadal jest dziedziną raczkującą, chociaż coraz częściej zajęcia ogrodnicze włączane są do programów terapii zajęciowej. Nadal nie jest jednak uznawana za formę terapii i rehabilitacji. Oby to zmieniło się jak najszybciej 😊