Każdy – i to bezwzględnie każdy – potrzebuje spełnienia i satysfakcji życiowej. Lubimy otaczać się pozytywnymi doświadczeniami i przyjemnymi emocjami, omijamy natomiast przeżycia i nastroje negatywne.
Jeżeli w efekcie tych zabiegów oceniamy swoje życie jako spełnione i satysfakcjonujące, odczuwamy dobrostan – stan psychiczny, zwany też zadowoleniem, czy szczęściem.
Ale czy każdy dąży do dobrostanu?
Potrzeba to jedno, a dążenie do jej zaspokojenia, to drugie. Zacznijmy od dążności.
Dążność, to po pierwsze skłonność ku czemuś, a po drugie wysiłki zmierzające do osiągnięcia czegoś. Jedno warunkuje drugie. Na zasadzie „trójkąta dążności”, w skład którego wchodzą: skłonność, wysiłek i cel.

Jeżeli mamy skłonność ku czemuś, to podejmujemy odpowiednie wysiłki, aby cel osiągnąć. Co więcej. Wysiłek jest tym większy, im bardziej widoczny jest cel, a to z kolei generuje skłonność, do kolejnego wysiłku. Co więcej? Im cel jest istotniejszy, tym nasze skłonności do wysiłku są większe. I tak dalej, i tak dalej.
Potrzeba natomiast, jest czymś, co jest nam niezbędne do normalnej egzystencji i/lub do właściwego funkcjonowania. To po drugie. I tutaj się na chwilę zatrzymajmy.
Przypomnijmy sobie piramidę Maslowa.

Piramida Maslowa przedstawia uszeregowane według znaczenia potrzeby, jakie ma w życiu każdy człowiek. Dodatkowo piramida przedstawia kolejność, w jakiej powinny być zaspokajane poszczególne potrzeby człowieka. Dzięki temu dokładnie tłumaczy funkcjonowanie człowieka i jego ciągły rozwój.
Piramida potrzeb Maslowa dzieli się na pięć stopni. To potrzeby niższego rzędu, czyli te, które są niezbędne do przetrwania, a także potrzeby wyższego rzędu. Im piętro piramidy jest niższe, tym jest ono ważniejsze dla funkcjonowania jednostki.
Podstawę piramidy tworzą potrzeby fizjologiczne.
Zalicza się do nich podstawowe wartości, które niezbędne są w życiu każdego człowieka (m.in. sen, odpoczynek, głód, pragnienie, oddychanie itp.). Koncepcja Maslowa wskazuje, że potrzeby fizjologiczne stanowią podstawę przetrwania każdego człowieka i są priorytetowe, przez co zawsze dominować będą nad innymi potrzebami. Człowiek, którego potrzeby biologiczne nie są zaspokojone, nie jest w stanie myśleć o potrzebach wyższego rzędu. Dlatego tego rodzaju potrzeby należy zaspokajać jako pierwsze.
Kolejne w hierarchii są potrzeby bezpieczeństwa.
Potrzeba bezpieczeństwa opiera się na tym, że każdy człowiek powinien doświadczyć bezpieczeństwa, aby móc realizować inne potrzeby. Chodzi o osobiste bezpieczeństwo, których dopatrywać należy na wielu obszarach codziennego funkcjonowania, w tym w czynnikach fizycznych, ekonomicznych, zdrowotnych, które mają wpływ na dobre samopoczucie.
Następna w hierarchii potrzeb Maslowa jest potrzeba przynależności, znana również jako potrzeba społeczna związana z nawiązywaniem kontaktu z innymi.
Każdy człowiek ma potrzebę, aby czuć się częścią grupy – czy to rodziny, czy grupy rówieśniczej, czy też grupy zawodowej, a nawet i religijnej, hobbystycznej. Potrzebuje jednak nie tylko kontaktów z innymi ludźmi, ale i akceptacji grupy, której część stanowi. Relacje z grupą, nie dość że pozwalają identyfikować się z daną grupą, to przede wszystkim przynoszą satysfakcję.
Potrzeba uznania to kolejna z potrzeb w klasyfikacji Maslowa, która przyczynia się do wzrostu samooceny.
Każdy z nas dąży do zaspokojenia potrzeby poczucia bycia docenianym i szanowanym przez innych. Aby to osiągnąć, próbujemy rzetelnie wywiązywać się ze stawianych nam zadań i przydzielanych obowiązków. Niejednokrotnie wymaga to działań dodatkowych, dzięki którym nie tylko jesteśmy uznawani w grupie, ale i budzimy szacunek innych. Potrzeba uznania jest jednak nie tylko dążeniem do tego, aby inni nas szanowali i doceniani. To również poczucie szacunku wobec samego siebie, poczucie spełnienia i poczucie własnej wartości. Na tym etapie ważna jest dla każdego człowieka szczególnie niezależność, wolność i zaufanie.
Najwyżej w piramidzie Maslowa sklasyfikowana została potrzeba samorealizacji.
Może ona dotyczyć potrzeby rozwoju intelektualnego, nowych doświadczeń, rozwoju osobistego czy samodoskonalenia. Potrzebę samorealizacji można interpretować jako chęć doskonalenia się w wybranych dziedzinach, chęć poszerzania swojej wiedzy i umiejętności, lub też chęć osiągania sukcesów w konkretnych obszarach, w tym obszarach zawodowych.
To właśnie tutaj znajdują się potrzeby wyższego rzędu, wśród których znajdują się: kreatywność, spontaniczność, ambicja oraz moralność.
„Trójkąt dążności” generowany jest właśnie potrzebami człowieka. I to po trzecie. Mogą być one niezbędne i konieczne (z poziomu potrzeb niższego rzędu) lub wynikać z silnego odczuwania pragnienia (zarówno z poziomu potrzeb niższego i wyższego rzędu).
W pierwszym przypadku niezbędność i konieczność generuje skłonność, ta natomiast wpływa na podejmowanie odpowiednich wysiłków by osiągnąć cel. W drugim przypadku – silne odczuwanie pragnienia – może stanowić zarówno motor do skłonności, ale i bezpośrednio wpływać na wysiłek czy wizualizację celu.
I tak, jeżeli – z poziomu potrzeb fizjologicznych – odczuwam ucisk w żołądku, to właśnie ta potrzeba powoduje skłonność, czyli „zapala się w głowie żarówka”, która „odblokowuje” myśl, że jestem głodna, i to jest ten czas, aby głód zaspokoić. Poszukuję zatem rozwiązania, przygotowuję plan i podejmuję wysiłek – wykorzystując dostępne zasoby (kieruję się do kuchni lub idę do sklepu po zakupy, a potem przygotowuję posiłek, albo szukam restauracji), by go zaspokoić. Gdy go zaspokoję (najem się do syta), to mam osiągnięty cel. Tak w skrócie.

Tak zaspokajamy potrzebę niezbędną i konieczną. Czasami jest jednak tak, że potrzeba ta jest związana z odczuwaniem silnego pragnienia. Bo przecież nie zawsze głód powoduje, że wykonujemy wysiłki, by coś zjeść. Czasami widok ciastka (cel) może skłonić nas do wysiłków, by zjeść ciastko, przez co mamy poczucie sytości (skłonność).
I tak dalej i tak dalej. Do każdej potrzeby niższego i wyższego rzędu można by przypisać pewnego rodzaju historyjkę, opisując ją na podstawie „trójkąta dążności”. Nie ważne od którego elementu trójkąta zaczniemy, i niezależnie w którą stronę pójdziemy.
Najważniejsze, że w efekcie działanie to rozbudzi zadowolenie, a więc i poczucie dobrostanu. Dobrostan z kolei rozbudzi poczucie efektywności własnych działań. To z kolei sprawi, że mając zaspokojone jedne potrzeby, chętnie zaczniemy realizować kolejne.
Oczywiście, potrzeby wynikają również z trudnych sytuacji, innych niż te, które zawarte są w piramidzie Maslowa. Dobrostan nie jest bowiem czymś danym i stałym. Zdobyty raz, nie musi nam towarzyszyć przez całe życie. Ostatecznie znowu zaczniemy być głodni. I to po czwarte.
Raz doznany dobrostan, jest jednak tego rodzaju doświadczeniem, że skłania nas do tego, by po raz kolejny do niego dążyć – by wkładać kolejne wysiłki. I nie ma znaczenia, czy ukierunkujemy się najpierw na cel, a potem zaczniemy działać, czy najpierw zaczniemy działać, a cel będzie wypadkową naszego działania. Najważniejsze, aby dążyć obraną drogą, nie zawracać z niej (chociaż można modyfikować wysiłki i zmieniać cel) oraz by mieć satysfakcję i poczucie psychicznego dobrostanu zarówno w czasie wykonywania wysiłków, jak i po osiągnięciu celu.
Oczywiście mamy też wybór.
Albo chcemy potrzebę zaspokoić, albo nie. Jeżeli chcemy – jesteśmy skłonni do tego by podjąć wysiłek. Ale gdy nie mamy zbyt wielkiej skłonności (determinacji) do działania – to nikt nas do tego nie przymusi. Jak to się mówi: z niewolnika nie ma robotnika 🙂
Jak sprawdzić, czy dobrostan psychiczny nas dotyczy?
Jeżeli pozytywne doświadczenia i przyjemne emocje przeważają nad negatywnymi przeżyciami i nastrojami, wówczas stwierdzić możemy, że dobrostan psychiczny jest rzeczą, która nas dotyczy.
A co, jeżeli dobrostan, to nie moja „bajka”?
Gdyby się jednak okazało, że jednak tych pozytywnych doświadczeń i emocji jest mniej niż negatywnych, warto zastanowić się, co należy zrobić, aby być usatysfakcjonowanym. Warto – po pierwsze – zadać sobie pytania:

Gdy już odpowiemy sobie na dwa powyższe pytania – to po drugie – skupić się należy na sześciu wymiarach, które opisują dobrostan psychiczny, oraz przeanalizować czy są one obecne w naszym życiu, i czy wszystkie z nich realizujemy w pozytywny sposób.

Po pierwsze, bardzo ważna jest samoakceptacja, czyli szacunek i akceptacja samego siebie. Ważne, aby zastanowić się i zdać sobie sprawę z tego:

Jeżeli nie akceptujemy siebie, następstwem będzie to, że nie będziemy szczęśliwi.
Po drugie, ważny jest osobisty rozwój. Powinniśmy doskonalić własne zdolności i talenty oraz podnosić swoje kompetencje.
Po trzecie, warto zastanowić się, czy posiadamy wyznaczony cel, do którego staramy się nieustannie dążyć. Ważne przy tym aby określić, czy odnajdujemy sens i kierunek w tych wysiłkach. Ale nie tylko. Istotne jest również uświadomienie sobie tego, czy potrafimy wskazać cele życiowe, źródłem których często są konfrontacje z przeciwnościami losu.
Po czwarte – trzeba sobie czy panujemy nad otoczeniem. I znowu z pomocą przychodzą pytania o to, czy:

Po piąte – kwestią zasadniczą jest to, czy możemy siebie określić jako jednostkę niezależną, której autonomia nie jest obca 🙂

Po szóste, ostatnim istotnym czynnikiem mającym wpływ na dobrostan psychiczny są relacje z otoczeniem. Innymi słowy, czy dobrze żyje mi się z innymi ludźmi.

Oczywiście nie można tracić z oczu potrzeb wg Maslowa. Tylko zaspokojone potrzeby, zwłaszcza te niższego rzędu, determinują realizację wymiarów dobrostanu psychicznego, które równoległe są do poziomów wyższych 🙂
Po co nam cały ten dobrostan?
Dobrostan, i kryjące się za nim poczucie szczęścia dodaje energii i zwiększa poziom aktywności. Ale to nie wszystko. Uodparnia nasz system immunologiczny, polepsza zdrowie fizyczne, a tym samym i zdrowie mentalne. A wszystko to sprzyja wzrostowi zaangażowania w pracę (sprzyja twórczemu myśleniu i rozwiązywaniu problemów), polepsza samoocenę oraz relacje międzyludzkie (w tym gotowość pomagania innym ludziom). Udziela się ponadto innym osobom 🙂
Co robić aby osiągnąć dobrostan?
Warto zastanowić się nad wspomnianymi wyżej potrzebami i wymiarami, oraz sprawdzić, czy są zaspokojone (potrzeby) i obecne (wymiary) w naszym życiu. Warto przy tym pomyśleć, jakie z nich powinno się zaspokoić (potrzeby), dodać (wymiary) lub zmodyfikować. A wszystko po to, aby być szczęśliwym 🙂
Ale czy dobrostan psychiczny i szczęście to, to samo? Przecież każdy szczęście definiuje inaczej?
Dobrostan psychiczny często zastępowany jest wyrazem szczęście, i ze szczęściem jest utożsamiany. Pojawia się jako synonim szczęścia – i vice versa. Podobnie też jak szczęście, jest odczuciem subiektywnym.
Każdy szczęście może definiować inaczej. Dla jednego szczęściem jest dom, rodzina i spokój, a dla drugiego szczęściem jest wolność, niezależność i nieustająca adrenalina. Ktoś innych odczuwa radość w momencie skończenia studiów, a jeszcze inna osoba, gdy rodzi jej się dziecko. Dlatego nie da się wskazać jedynej, dobrej, właściwej i powszechnie uznanej definicji szczęścia. Jednak jak najbardziej szczęście można uznać jako wyraz bliskoznaczny określeniu „dobrostan psychiczny”.
A co cebula ma ze szczęściem wspólnego?
Piraci na pewno znali by odpowiedź na to pytanie 🙂 Brak szkorbutu 🙂 Czyli szczęście, które też ma związek i z dobrym stanem (zębów), i z dobrostanem 🙂 Jednak nie o taką odpowiedź nam chodzi 🙂

Tutaj z pomocą raczej przydałby się Janusz Czapliński, który odnosząc szczęście do cebuli usnuł niezwykłą teorię. Została ona nazwana „cebulową teorią szczęścia” ze względu na analogię do warstw, które posiada cebula.
Tu z kolei proszę nie mylić z teorią Shreka 🙂
Janusz Czapliński założył, że szczęście – czyli pozytywna, afirmująca postawa wobec życia – ma swoje źródło w predyspozycjach psychicznych człowieka. Predyspozycje te są jak warstwy, których jest trzy.

Pierwsza warstwa znajduję się najgłębiej oraz jest najbardziej stabilna. Związana z wolą życia. Jest zatem wrodzonym elementem dobrostanu psychicznego człowieka – jego genetycznym zasobem. Druga warstwa, to emocjonalne oraz wyrażane w naszych sądach zadowolenie z życia. Nasze ogólne zadowolenie z życia – nasz dobrostan psychiczny. Trzecia, zewnętrzna warstwa, obejmuje zadowolenie cząstkowe, i dotyczy poszczególnych obszarów życia, takich jak: praca, rodzina, dom, przyjaciele, dochody itd.
Jak każda cebula, tak i cebula szczęścia narażona jest na negatywne działania z zewnątrz.

Jednak najniebezpieczniejsze są te, które docierają do warstwy najgłębszej, czyli woli życia. Wówczas psychika człowieka zostaje wystawiona na ciężką próbę. Może stać się, że człowiek straci wolę nie tylko dążenia do dobrostanu, ale i do zaspokajania własnych potrzeb, nawet tych najniższych.
Dobra wiadomość jest taka, że każdy może temu zaradzić. Godnie stawić czoła i poradzić sobie z przeciwnościami losu, korzystając z cech swojej osobowości.

Czyli po pierwsze zaspokajamy potrzeby, po drugie weryfikujemy wymiary dobrostanu psychicznego, a wszystko to wykorzystując własne psychiczne zasoby. Im bardziej jesteśmy ich świadomi, im bardziej nad nimi pracujemy i panujemy, tym szczęście jest nam bliższe.